ZUPKI CHIŃSKIE I ICH SZKODLIWOŚĆ, CZYLI BŁYSKAWICZNA TORTURA DLA TWOJEGO ZDROWIA
Zupki chińskie, czyli królowe błyskawicznych „obiadów” podbiły serca i żołądki ludzi na całym świecie. Ich rynkowa popularność jest tak duża, że obecnie roczna sprzedaż osiąga ilość ponad 100 miliardów opakowań. Kiedyś zupka chińska uchodziła za towar luksusowy, dziś jej cena znacznie się obniżyła, a ona sama uważana jest za tzw. produkt śmieciowy, który poza szybkim napełnieniem żołądka, nie ma do zaoferowania nic pożytecznego dla naszego zdrowia.
Zupka chińska z… Japonii
Myślimy, skoro zupka chińska, to na pewno wymyślili ją Chińczycy.
Nic bardziej mylnego!
Wynalazcą zupek chińskich jest Japończyk Momofuku Ando.
Pomysł stworzenia produktu, który będzie błyskawiczny w przygotowaniu i dostępny dla każdego zrodził się u niego wraz z otworzeniem firmy „Nissin” już w 1948 roku.
W ten oto sposób Ando szukał rozwiązania problemu walki z głodem i niedoborem żywności.
Jednak pierwsza zupka chińska trafiła na rynek dopiero 25 sierpnia 1958 r.
Podstawą do opracowania jej receptury była tradycyjna japońska zupa Ramen składająca się z mięsnego wywaru przypominającego rosół, czteroskładnikowego makaronu, dodatków oraz tare, czyli aromatycznej, słonej esencji.
„Chikin Ramen” – pod taką sprzedawano pierwsze zupy w proszku.
Zgodnie z założeniem ich produkcja uzupełniła niedobory żywności, chociaż jak na nowość przystało, produkt ten uchodził na początku za luksusowy i ze względu na dość wysoką cenę, nie wszyscy mogli sobie pozwolić na jego zakup.
Firma Momofuku Ando z roku na rok odnosiła coraz większy sukces. Stała się nie tylko producentem zupek chińskich, ale i błyskawicznych posiłków dla astronautów.
W 1971 roku Nissin wypuściła na rynek dania instant w styropianowych kubkach, które rozwiązywały problem ewentualnego braku naczyń umożliwiających zjedzenie tradycyjnej zupki w torebce.
I wszystko może byłoby dobrze, gdyby na rynku nie pojawiła się pragnąca większych zysków konkurencja.
Każdy pragnął przyciągnąć do siebie rzesze klientów, dlatego też skład zupek chińskich ulegał modyfikacjom i „polepszaniu”, co sprawiło, że dziś danie to uważane jest za zupełnie bezwartościowe.
Wybuchowa mieszanka
Zwolennicy zupek chińskich cenią je za smak, niską cenę, błyskawiczną metodą przygotowania oraz szybkie uczucie sytości i zapełnienia żołądka.
I na tym w zasadzie kończą się zalety zup w proszku, ponieważ ich skład to w większości chemiczna mieszanka, która nie dostarcza do organizmu żadnych witamin i minerałów.
Zupki chińskie to przede wszystkim:
- Makaron – czyli mieszanina wysokooczyszczonej mąki pszennej, wody oraz chemicznych dodatków m.in. sodu, węglanu potasu i fosforanów. Jego wysoki indeks glikemiczny zapewnia szybkie, ale i krótkotrwałe uczucie sytości.
- Susz smakowy – z szeroką gamą głównie syntetycznych barwników i aromatów.
- Sól, sól i jeszcze raz sól – w jednej zupce chińskiej jest jej więcej niż w paczce chipsów (około 8 g). Poza tym zjedzenie takiego posiłku przekracza zalecaną normę dobową soli, która wynosi 6 g.
- Tłuszcze trans, czyli szkodliwe dla zdrowia utwardzone oleje roślinne.
- Sztuczne substancje chemiczne – substancje spulchniające, przeciwzbrylające, przeciwutleniacze produkowane na bazie ropy naftowej oraz popularny wzmacniacz smaku glutaminian sodu.
Nierówne trawienie
Problem ze szkodliwością zupek chińskich dla zdrowia człowieka rozpoczyna się już na etapie jej trawienia.
Propagujące zdrowy styl odżywiania stowarzyszenie TEDxManhattan 2011 przeprowadziło interesujące doświadczenie, które wyraźnie pokazało różnice w trawieniu sztucznych i naturalnych posiłków.
Do żołądka uczestniczki eksperymentu Stefani Bardin zostały wprowadzone kapsułki z kamerami, które miały monitorować procesy trawienia.
Doświadczenie podzielono na dwie części.
W pierwszej żołądek Stefani musiał poradzić sobie z trawieniem zupki chińskiej z makaronem, żelków i napoju izotonicznego.
W drugiej, która odbyła się kilka miesięcy później, kobiecie podano do zjedzenia naturalny rosół z domowym makaronem, napar z hibiskusa oraz domowej roboty żelki.
Na filmie z mikrokamer można zauważyć, jak duże problemy żołądek miał ze strawieniem sztucznego makaronu.
Potrzebował na to aż dwóch godzin, podczas gdy zwykły, domowy makaron strawił kilka razy szybciej.
A wszystko to przez liczne składniki chemiczne i polepszacze, których w porcji „chińskiego” makaronu było aż 15!
Błyskawiczna trutka
Zupki chińskie nie tylko źle wpływają na nasz układ trawienny.
Naukowcy z Uniwersytetu Baylor i Uniwersytetu Harvarda w USA udowodnili, że spożywanie makaronu instant dwa lub więcej razy w tygodniu wpływa na zwiększenie ryzyka wystąpienia zespołu kardiometabolicznego oraz chorób serca, udaru mózgu oraz cukrzycy.
Zdrowiu szkodzi także nadmiar soli, który może powodować zaburzenia pracy nerek, nadciśnienie, wzrost masy ciała, zatrzymanie wody w organizmie, opuchnięcia oraz obrzęki.
Z kolei obecne w zupce chińskiej tłuszcze trans przyczyniają się do powstawania otyłości brzusznej, podnoszą poziom cholesterolu, upośledzają tkankę mózgową oraz zwiększają ryzyko zachorowania na nowotwory, zwłaszcza raka piersi.
Negatywny wpływ na zdrowie ma również powodujący tycie glutaminian sodu oraz inne konserwanty, polepszacze i barwniki, które zwiększają ryzyko wystąpienia reakcji alergicznych i astmy oraz nasilają migreny, trądzik i inne problemy skórne.
Chińska zupka nigdy nie zastąpi tej domowej.
Dlaczego?
Dlatego, że w tych domowych:
- znajdziemy codzienną porcję warzyw i płynów potrzebnych nam w ciągu dnia;
- są niskokaloryczne;
- dostarczają niezbędną porcję składników mineralnych i witamin;
- są źródłem łatwo przyswajalnego błonnika;
- zapewniają dłuższe uczucie sytości.
Stawiając na szybkość i wygodę, nie zapominajmy o swoim zdrowiu!
*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.
https://www.youtube.com/watch?v=F5tiFfNu5gI