IZRAEL I IRAN PROMUJĄ PRZYSZŁOŚĆ CYBERWOJEN

Wojna, jaką wszyscy znamy z kart historii lub z ekranów kin, odchodzi do lamusa. Teraz wojna osiągnęła nową, bardziej nowoczesną fazę. Mamy do czynienia z wojną cieni toczoną głównie w tajemnicy i bez spektakularnego rozlewu krwi. Izrael i Iran właśnie pokazały nam, jak będzie wyglądała przyszłość cyberwojen.

Cyberataki w natarciu

Pod koniec kwietnia izraelskie media poinformowały o możliwym cyberataku na kilka zakładów oczyszczania wody i ścieków w całym kraju.

Izraelska krajowa agencja wodna początkowo mówiła o usterce technicznej, ale później przyznała, że był ​​to cyberatak.

Według izraelskich urzędników wydarzenie nie spowodowało żadnych szkód poza ograniczonymi zakłóceniami w lokalnych systemach dystrybucji wody.

W tamtym czasie publikowane w mediach informacje o tym, były prawie niezauważone wśród fali „newsów” związanych z „pandemią”.

Izraelskie media o cyberatak obwiniały później Iran, który zaprzeczył zaangażowaniu w te działania.

Następnie 9 maja, cyberatakiem zaatakowano systemy komputerowe w najbardziej ruchliwym centrum handlu morskiego w Iranie, Shahid Rajaee Port w Bandar Abbas w pobliżu Cieśniny Ormuz.

Według irańskich portów i organizacji morskiej atak nie przeniknął do centralnych systemów bezpieczeństwa i systemów informatycznych, lecz zakłócił systemy prywatnych firm operacyjnych na kilka godzin.

Washington Post, zaprzeczając oficjalnym irańskim twierdzeniom o znikomych skutkach, doniósł, że atak spowodował poważne zatłoczenie szlaków wodnych na kilka dni.

Szef sztabu sił zbrojnych Izraela Aviv Kochavi nie uznał bezpośrednio odpowiedzialności za te wydarzenia, ale oświadczył, że „Izrael będzie nadal działał [przeciwko swoim wrogom] za pomocą różnych instrumentów”.

Nowa przyszłość wojen

Bliższe spojrzenie na ten nowy typ wymiany izraelsko-irańskiej sugeruje, że cyberwojna przechodzi w nową fazę, w której opracowywane są nowe zasady zaangażowania i walki.

Cyberataki są coraz częściej uznawane za jedno z największych zagrożeń na świecie.

Na przykład w swoim globalnym raporcie o zagrożeniach z 2020 r. Światowe Forum Ekonomiczne umieściło cyberataki wśród 10 najważniejszych zagrożeń pod względem prawdopodobieństwa i realnego wpływu na stan danego państwa.

Technologie cyberwojen pozwalają krajom potajemnie atakować przeciwnika przy stosunkowo niskim ryzyku.

Nie tylko atakujący na tym zyskuje.

Nawet jeśli atak pociąga za sobą widoczne konsekwencje, takie jak zakłócenia krajowej sieci energetycznej lub sieci telekomunikacyjnych, ofiara może twierdzić, że są one wynikiem problemów technicznych i by uspokoić opinię publiczną, nie przyznawać się, że została skutecznie zaatakowana.

Sponsorowane przez państwo operacje cybernetyczne od dawna trzymane są w tajemnicy, nawet jeśli z biegiem czasu stały się one rutynowymi instrumentami wykorzystywanymi w dążeniu do władzy i osiągania wpływów.

Ich ukryty charakter nie ogranicza się do zaprzeczenia ich istnieniu, ale jest związany z anonimową naturą samego medium technologicznego.

Jednak, jak pokazuje izraelsko-irańska cyberprzestrzeń, milczenie i prawdopodobne zaprzeczenie ustępują ostatnio publicznemu rozgłosowi.

Państwa i ich agencje coraz częściej uznają swoje role – zarówno tak ofiary, jak i sprawcy.

To, że Iran i Izrael zapowiadają nowy etap cyberwojen, nie powinno dziwić.

Izrael, napędzany technologią „Start-up Nation”, jest światowym liderem w rozwoju cyberprzestrzeni z ogromnymi zasobami rządowymi zainwestowanymi w bezpieczeństwo cyfrowe i możliwości cyberataków.

Podobno Izrael wraz ze Stanami Zjednoczonymi stał za wirusem komputerowym Stuxnet – pierwszą na świecie bronią cyfrową, która celowała i skutecznie sparaliżowała irańskie zakłady wzbogacania nuklearnego w 2010 roku.

Z kolei Iran zainwestował wiele we własną zmilitaryzowaną cyberinfrastrukturę.

Choć jego możliwości nie są tak wyrafinowane, jak te Izraela, to stale się poprawiają, napędzane nieustającym pragnieniem równości technologicznej.

Najnowsza cyberprzestępczość

Izraelsko-irańskie potyczki z kwietnia i maja wydają się zapoczątkować zmianę w cyberkonflikcie izraelsko-irańskim, który prawdopodobnie będzie bardziej jawny.

Kolejną zmianą jest przejście na obiekty ściśle cywilne, podczas gdy poprzednie cyberataki koncentrowały się na tradycyjnych celach wojskowych lub agencjach bezpieczeństwa.

Zakłócanie celów cywilnych podnosi stawkę bez podgrzewania konfliktu zbrojnego.

Zahamowanie w łańcuchach logistycznych dostaw podstawowych towarów, takich jak leki, mogą mieć realne konsekwencje humanitarne.

Nawet gdy cyberwojny stają się bardziej ugruntowane i przechodzą do publicznego widoku, nadal jest to mroczne i niekontrolowane królestwo.

Nie ma twardych zasad międzynarodowych przypominających przyjęte konwencje konfliktu zbrojnego.

Pozostawia to atakującym swobodną możliwość przekraczania granic, z niebezpiecznymi marginesami błędów…

⇒ Czytaj także: UKRYTE WYKORZYSTANIE TECHNOLOGII 5G – DROGA DO SUPER-WOJNY

Wesprzyj niezależne media, pomóż nam przedzierać się z prawdą w gąszczu kłamstw i wszechobecnej propagandy.

1) Przelew na konto bankowe Dla: Odkrywamy Zakryte. Numer konta: 70 1050 1807 1000 0091 4563 2593

2) Pay Pal  Kliknij w link: https://www.odkrywamyzakryte.com/wiecej/

Realizujemy również współpracę reklamową [email protected] i ogłoszenia⇒ KLIK

*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.