KORONAWIRUS KONIEC KWIETNIA – WYŚWIETLIŁEŚ SIĘ NA CZERWONO
Na razie czarny humor, jeśli jednak dalej będziemy bierni, to  może spełnić się w 100% Koronawirus to false flag. Bądź odważny 😉
 
KONIEC KWIETNIA 2020
 
6:00 – Otwieram oczy, wstaję i chcę zaparzyć kawę. Pies czeka już pod drzwiami na spacer. Cholera. Nie ma kawy.
 
6:18 – Czekam z psem na windę. Przede mną facet w masce. „Mógłby się pan odsunąć?” – mówi, a ja ledwie go rozumiem. Cofam się z miłym uśmiechem. Podjeżdża w końcu. 2×3 m kobyła. Facet wchodzi, odwraca się, gestem „stop” wstrzymuje mnie w miejscu, po czym zamyka drzwi i bez słowa zjeżdża. Czekam na następną.
 
6:30 – Zastanawiam się, czy mogę spuścić Atosa ze smyczy, wokół przecież żywej duszy. A, niech sobie pobiega, niech będzie miał coś z tego psiego życia-myślę. Pstryk i piesek na wolności. Odwracam się i oczom nie wierzę. „Gdzie pan idzie?” – on i ona, niebieskie czapeczki i szczere zatroskanie wymalowane na twarzach. „No z psem jestem”. „A gdzie pies?” – „No biega”. „Pan spuszcza psa teraz?” – „No tak”. Przybiega Atos. „A kaganiec?” – „Ja tylko na chwilkę go spuściłem…” „Stówa za kaganiec, pan uważa lepiej. Miłego dnia życzymy”
 
6:50 – Cholera, nie mają co robić przed siódmą? Pokazuję Ance mandat, ona też już wstała. Nie układa się nam najlepiej odkąd oboje straciliśmy pracę i przebywamy z sobą całe dnie. „No co Ty, psa w epidemię spuszczasz, zwariowałeś?”. Boże, ratuj, to dopiero początek dnia!
 
8:00 – Dzieciaki zaczynają lekcje. Dwójka na tablecie, jedno przy komputerze. Wirtualna szkoła, kto by pomyślał. Chwila spokoju – myślę sobie, ale gdzie tam. Jedno woła, drugie woła, trzecie mówi, że nie działa. „Anka, pomóż im!”. Nie wytrzymuje. Biorę Atosa i idę na spacer.
 
8:40 – Przywiązuję Atosa do słupa i wchodzę do spożywczego. Biorę kawę i dla niepoznaki jajka i Pawełka. Nie będą się czepiać.
 
9:22 – Wracam do domu, robię kawę, otwieram Pawełka i zamykam się w kiblu. Dzwonię do Jacka. Umawiamy się na bieganie. W lesie. Pełna konspiracja. Anka by mnie zabiła, jakby się dowiedziała.
 
10:25 – Schodzę do piwnicy. Siadam do maszyny i szyję 150 sztuk maseczek. Hehe, tak, maseczek. Przebranżowiłem się na czas kryzysu. W sumie i tak nieźle na tym wychodzę. Sprzedaję na fejsie w paczkach, z atestem, 3 zł za sztukę.
 
14:12 – Muszę się odlać. Wracam do mieszkania. W progu wita mnie Anka z przerażeniem w oczach. „Stan wyjątkowy ogłosili”. „Wszyscy mają zainstalować aplikację pod groźbą grzywny do 30 tys”.
 
14:27 – Instalujemy aplikację. Anka miga na czerwono. „Podejrzana o styczność z podejrzanym o kontakt z zakażonym COVID-19”. Podchodzi Antek i pyta: „Mamo, to co teraz będzie?”. Tłumaczę mu, Ance i dwójce pozostałych dzieciaków, że na pewno nic strasznego, że dla naszego dobra to wszystko. Uspokajamy się, choć sam mam dziwne przeczucia.
 
15:13 – Kolejny spacer z Atosem. Tym razem szybki obrót dookoła bloku. Wracam już, a pod klatką suka, karetka i wojskowy jeep.
 

15:17 – Okazało się, że sąsiadka z dołu jest podejrzana o zakażenie. Ludzie ubrani jak płetwonurkowie eskortowali ją do karetki, wszystko z okna widzieliśmy. Kazali jej czekać. Na trawniku. W odległości 15 m od innych jak jakiejś trędowatej.

16:02 – Dostaję powiadomienie z aplikacji. Ja też wyświetlam się na czerwono.

16:42- Dzwoni Jacek, mówi, że on też na czerwono. Rozmawiamy poważnie, nie ma dziś mowy o bieganiu.

17:13 – Na ulicach pojawia się wojsko. Całe oddziały, w pełnym uzbrojeniu. Włączamy telewizor, jedynym działającym, programem jest TVP, gdzie w kółko nadawana jest informacja, że dla własnego dobra lepiej nie ruszać się z miejsca. To stan wyjątkowy, czy wojenny?

17:56 – Zabrali kolejnych dwóch sąsiadów. Mocno się buntowali. Jeden facet, młody chłop, wyrywał się i szarpał, to go obezwładnili, dali jakiś zastrzyk i przywalili do łóżka pasami.

18:32 – To przestaje być śmieszne. W telewizji mówią, że wszyscy, których aplikacja pokazuje na czerwono, muszą zgłosić się jutro o ustalonej godzinie do zbiorczych punktów medycznych zorganizowanych w różnych dzielnicach Warszawy. A co z dziećmi?

19:16 – Podają o przypadkach użycia środków przymusu bezpośredniego wobec spacerowiczów oraz kul gumowych i gazu łzawiącego w stosunku do uciekających przed patrolami wojska i policji. Wszystko dla naszego dobra.

19:40 – Ustalamy z Anką, że ja pójdę jutro do punktu medycznego i wytłumaczę, że ona musiała zostać z dziećmi. Jest między nami ogromne napięcie, dzieci też nie wiedzą, co się dzieje, martwią się, a my nie potrafimy ich uspokoić.

19;56 – Właśnie przejechał pod naszymi oknami radiowóz ze szczekaczką. Mówili, że wszyscy, którzy po 23 będą poza domem bez ISTOTNEGO powodu, zostaną zatrzymani. Dla własnego dobra.

20:13 – Wychodzę z Atosem. Na ulicy więcej policji i wojska niż zwykłych obywateli. Ci, których mijam, mają oczy wbite w ziemię. Ciekawe kto jeszcze wyświetlił się na czerwono?

22:37 – Czekamy z Anką, czy nie wyłączą nam prądu. Serio się o to boimy. Jeszcze niedawno śmiałem się z całej tej sytuacji, a teraz proszę. Cholera. Boje się o jutro, boję się, że oboje nas zabiorą i usadzą w szpitalu.

W szpitalu? A może gdzieś indziej?

Co będzie z dziećmi?

ZAKAZ PRZEMIESZCZANIA SIĘ I KWARANTANNA TO ŁAMANIE KONSTYTUCJI – APELUJE RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH

⇒ Czytaj także: „EPIDEMIA” STRACHU TO OKAZJA DO ZMIAN TWOJEGO ŻYCIA NA LEPSZE

♦ Odkrywaj zakryte z nami, wspieraj rozwój portalu ⇒ KLIK

♦ Współpraca reklamowa na portalu ⇒ [email protected]

♦ Zareklamuj światu swą działalność, produkty, miejsce, wydarzenie itd. – dodaj swoje ogłoszenie  KLIK

*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.

https://www.youtube.com/watch?v=FID9NBneaKg&t=502s