MOBBING W MINISTERSTWIE ZDROWIA?! – CZYLI NAJCIEMNIEJ POD LATARNIĄ…

Mobbing to prześladowanie, zastraszanie, a nawet stosowanie przemocy psychicznej wobec pracownika w miejscu pracy. Właśnie do takiego mobbingu miało dochodzić w Ministerstwie Zdrowia. Jedna z tamtejszych urzędniczek Joanna Koczaj–Dyrda nagłośniła sprawę mobbingu w resorcie zdrowia i wygrała sprawę w sądzie. Kobieta była nękana i poniżana przez przełożonych. Jak do tego doszło?

Co się stało z oprawcami?

Joanna Koczaj–Dyrda wygrała sprawę w sądzie I instancji, ale i tak potem nie miała lekko w pracy.

Osoby, które ją prześladowały, nie zostały skazane, a za to główny sprawca wszystkiego, decyzją ministra, został przeniesiony do podległej instytucji na stanowisko radcy prawnego, natomiast drugi z nich awansował.

Z kolei jeszcze inna osoba nadal sprawowała po tym wyroku w sądzie wysokie stanowisko kierownicze.

joanna-koczaj-dyrda.jpg
Joanna Koczaj-Dyrda

Sąd Okręgowy w Warszawie w maju 2018 roku nakazał, aby ministerstwo wypłaciło 84 000 zł odszkodowania i zwróciło 9 600 zł kosztów sądowych, ale też mieli przeprosić swoją pracownicę na stronie internetowej.

Jednak resort odwołał się od tego wyroku.

Nagła kontrola w Katowicach – i od tego wszystko się zaczęło…

Problemy kobiety zaczęły się od nagłej kontroli, na którą miała jechać do Katowic i właśnie po tej kontroli jeden z dyrektorów wściekł się na nią.

Zaczął grozić postępowaniem dyscyplinarnym jej koledze, który nie pojechał na kontrolę, a ona zaczęła go bronić.

Krzyczał, wyzywał ją oraz mówił jej, że to on zdecyduje, kiedy będzie mogła się odezwać.

Poza tym wyrzucał jej, że w drodze do Katowic zrobiła sobie przerwę na toaletę.

Zaczął także obrażać jej rodziców i to właśnie od tej kontroli wszystko się zaczęło.

Poza tym tylko jej odmówiono zgody na odbycie oraz dofinansowanie aplikacji radcowskiej, ale jednak została na nią przyjęta.

Wtedy zaczęli kontrolować jej czas pracy, nie mogła też wychodzić na aplikację, dostała także pismo, że zostanie jej potrącone wynagrodzenie i była nękana procesami.

Miała także postępowania dyscyplinarne, ponieważ dyrektor zawiadomił, że jest oszustką, gdyż twierdził, że on o aplikacji nie wiedział, a tak naprawdę miał wiedzę na ten temat.

Na przykład innym razem na polecenie dyrektora generalnego miała skopiować wszystkie wykonane przez nią pisma.

W związku z tym bez przerwy stała przy ksero i kserowała wszystko, co zrobiła od początku roku, a było tego 2500 stron.

Ciągłe wezwania do pracy i telefony

Sprawa ta dotyczy lat 2014 – 2015, a osobą, która miała nękać kobietę i pozostałych pracowników był ówczesny dyrektor generalny Marcin A.

W uzasadnieniu wyroku Sądu Okręgowego znalazła się informacja, że w czasie, gdy on pełnił funkcję dyrektora, to pracownicy czuli się prześladowani i zastraszani przez przełożonych, a do tego ich prawa nie były w pełni przestrzegane.

Poza tym dyrektor generalny Marcin A. pozwał Joannę Koczaj–Dyrdę, ponieważ zarzucał jej zniesławienie – sprawa ta trafiła do Sądu Rejonowego Warszawa – Śródmieście.

Na tym procesie 17 października 2018 roku zeznawała żona urzędnika resortu zdrowia – Ewa J., która twierdziła, że jej mąż mówił, iż był mobbingowany, odkąd dyrektorem został Marcin A.

Na przykład dzwoniono do niego w nocy, aby stawił się do pracy i szedł do pracy w nocy, a kiedy wracał do domu, znowu dzwonił telefon, że ma być w pracy rano.

Wzywano go o 23.00, a wracał o 3.00 lub 4.00 rano, a następnie szedł do pracy na 8.00 rano.

Poza tym mobbingowanie polegało również na dokonywaniu jakichś rozliczeń, ale też posądzano go o kradzież.

Mężczyzna chorował – miał naciek nowotworu i do tego jego żona twierdziła, że został zmuszony do podpisania rozwiązania umowy o pracę.

Podpisał dokument i gdy był na trzymiesięcznym wypowiedzeniu, zmarł.

Potem 8 stycznia na kolejnej rozprawie, którą Marcin A. wytoczył pani Joannie Koczaj–Dyrdzie, zeznawała także była urzędniczka resortu zdrowia – Magdalena P.

Kobieta opowiadała o tym, że ona i inni pracownicy mieli problemy natury kardiologicznej, psychiatrycznej oraz depresję, ale również niektórzy mieli myśli samobójcze.

Było z nią tak źle, że została skierowana na Oddział Nerwic w Instytucie Psychiatrii i na oddziale dziennym przebywała przez cztery tygodnie.

Zeznawali także inni świadkowie, którzy podawali nazwiska innych dyrektorów, którzy również mieli dopuszczać się mobbingu.

Zgłoszenie do prokuratury

Sprawa znęcania się nad pracownikami Ministerstwa Zdrowia została również zgłoszona przez Joannę Koczaj–Dyrdę do prokuratury.

Okazuje się, że jej oprawca wytoczył jej razem siedem postępowań, czyli sprawę karną o pomówienie, o fałszywe oskarżenie, a także sprawę karną we współpracy z ministerstwem o oszustwo, dwie sprawy dyscyplinarne w samorządzie radcowskim oraz dwie dyscyplinarne w resorcie.

Teraz Joanna Koczaj–Dyrda chce pomagać ludziom, którzy również są ofiarami mobbingu.

Sięgnij po więcej → Mobbing i dyskryminacja w stosunkach pracy. Zagadnienia praktyczne

Czytaj także: ZBURZYŁ SWÓJ DOM, BY W CAŁOŚCI NIE ZABRAŁ GO BANK

♦ Odkrywaj zakryte z nami, wspieraj rozwój portalu KLIK

♦ Współpraca reklamowa na portalu [email protected]

♦ Zareklamuj światu swą działalność, produkty, miejsce, wydarzenie itd. – dodaj swoje ogłoszenie KLIK

*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie