SŁUCHANIE „AUTORYTETÓW” VS SAMODZIELNE MYŚLENIE

Całe nasze życie podporządkowane jest słuchaniu innych. I nie mówię tu o słuchaniu empatycznym, życzliwym, czy też z zaciekawieniem przysłuchiwaniu się interesującej rozmowie, lecz o słuchaniu „autorytetów”. Czy takie słuchanie ma w ogóle sens? Dlaczego mamy słuchać innych? Czy nie lepiej zaufać sobie?

Od dziecka kazali nam słuchać innych

Po prostu wpoili nam, że starsi, mądrzejsi, lepiej wykształceni, z większym doświadczeniem, mający mocniejszą siłę przebicia itp. – wiedzą lepiej.

Najpierw mamy słuchać rodziców, bo dzięki nim przyszliśmy na świat, bo nas wychowują, bo dają nam wikt i opierunek, bo chcą dla nas dobrze etc.

Jeśli mamy mądrych i świadomych rodziców, to wyjdziemy na tym dobrze, jeśli jednak są zindoktrynowani przez system, to wtedy są dwa wyjścia:

Pójdziemy ich śladem i będziemy bezkrytycznie wierzyć innym lub przełamiemy się i zaczniemy wyłamywać się ze schematów wpojonych nam od dziecka.

Później, wraz z przekroczeniem szkolnego progu wchodzimy w etap nauczycielskich „autorytetów”.

Bo jakże Jasiu możesz przeciwstawić się nauczycielce?!

Przecież to kobieta wykształcona, elokwentna, inteligentna, wręcz chodzący ideał wiedzy i mądrości.

W szkole dziecko musi słuchać się nauczycieli, bo wiedzą lepiej.

Do tego nas zmuszają, a przy okazji robią wielką krzywdę.

Tak nauczeni, z zebranym bagażem dziecięcych doświadczeń słuchania innych wchodzimy w dorosłe życie.

I tutaj „niespodzianka” – dalej słuchamy innych.

Ksiądz z ambony głosi, jak powinieneś się zachowywać, co jest grzechem, co sprowadza cię na złą drogę i wreszcie uprzejmie informuje, że za całe zło swojego życia i tak pójdziesz do piekła.

Dawnej nasi przodkowie też ufali kapłanom i traktowali ich jak wyrocznię

Czy dobrze na tym wyszli? – biorąc pod uwagę ciemnotę i zacofanie – niekoniecznie.

Także wkraczasz w to dorosłe życie i obok ciągle obecnych rodziców, mniej lub bardziej obecnych nauczycieli i wykładowców, księży, kapłanów i innych „autorytetów” na twojej drodze staje On lub Ona.

Partner, partnerka, mąż, żona a później wraz z nimi teść i teściowa – czyli zbiór kolejnych życiowych doradców, którzy lepiej wiedzą, co jest dla ciebie dobre, gdzie masz pracować, co jeść, czym się myć, gdzie kupić mieszkanie, gdzie i czy w ogóle masz jechać na wakacje, ile masz mieć dzieci itp.

Znacie tę zależność?

Zakładam, że większość z was doświadczyła takich „dobrych” rad na własnej skórze.

I oczywiście znowu wypada słuchać nam tych partnerów i teściów, bo przecież oni chcą dla nas dobrze, bo przecież nie wypada się sprzeciwiać.

Idźmy dalej.

Idziesz do pracy, a tam despotyczny szef, który zawsze ma rację, więc musisz się go słuchać.

W międzyczasie są wybory, więc słuchasz obietnic polityków.

O! – tutaj to jest pole do popisu.

Nie raz, nie dwa i nie trzy słuchaliśmy, słuchamy i będziemy słuchać obietnic kolejnych politycznych „autorytetów” i nie raz, nie dwa, nie trzy, a kilkadziesiąt lub kilkaset znowu nas zawiodą.

Przecież nie ma się, co oszukiwać, spójrzmy na naszą rzeczywistość – jak bardzo politycy nas zawiedli?

Doprowadzili do tego, że świat jest skorumpowany, dominuje terroryzm, władza mafii i stworzone celowo państwo islamskie.

Jednak ty i tak nauczony, że w życiu trzeba kogoś słuchać, bo przecież samemu to nic mądrego nie wymyślisz, ufasz dalej – lekarzom, farmaceutom, naukowcom, ekspertom, ekonomistom, bankowcom, dziennikarzom, sprzedawcom, specom od wszystkiego i niczego.

Traktujesz ich słowa jak wyrocznię, wierzysz w obietnice, ufasz temu, co ci przekazują.

Czy postępujesz słusznie?

Zastanów się po, co oni wszyscy to robią?

Lekarz będzie ci wmawiał, że ten lek zadziała, bo chce popływać katamaranem na Karaibach.

Dziennikarz stworzy materiał, jaki mu każą zrobić, bo będzie bał się wylecieć z pracy.

Naukowiec, ekspert i badacz sfałszuje wyniki badań, bo ktoś mu za to słono zapłaci.

Bankowiec wciśnie ci każdy kredyt, byleby mieć większą prowizję od sprzedaży.

Sprzedawca będzie zachwalał każdy produkt, byleby go tylko sprzedać i na nim zarobić.

Komu my ufamy? Kogo my słuchamy?

Może najwyższa pora przerwać to wpojone od dzieciństwa „słuchanie autorytetów” i zacząć ufać sobie.

Mamy przecież intuicję, możemy ją aktywować, jeśli spoczywa gdzieś pozostawiona głęboko wewnątrz nas samych.

Ta wielka mądrość i wiedza naszego organizmu pozwala wybierać to, co dla nas najlepsze.

Porzuć więc wszystkie mądrości innych, wycisz umysł, zacznij obserwować swój organizm, wsłuchaj się w głos serca, pozwól mu „przemówić”, a zobaczysz, że świat stanie się piękniejszy, a twoje życie lepsze.

Wreszcie sam poczujesz, co jest dla ciebie najlepsze, a na „dobre rady” innych zareagujesz uroczym „dziękuję – nie skorzystam”.

Ja słucham siebie, swojego serca i intuicji, a Ty?

Dalej będziesz wierzył „autorytetom”?

WSPARCIE NIEZALEŻNYCH PORTALI

*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.