PATRZENIE W SŁOŃCE – STAROŻYTNA PRAKTYKA ENERGETYZOWANIA KRWI
Patrzenia w Słońce wraz z globalnym rozwojem świadomości staje się coraz bardziej znana. Tysiące ludzi rano lub wieczorem wychodzi z domu i na te kilka/kilkanaście minut staje wyprostowanym przed naszą gwiazdą, zwyczajnie się w nią wpatrując. Postaramy się przybliżyć, o co chodzi w tym pradawnym rytuale.
Powrót do korzeni
Dzisiejsze społeczeństwo powraca do wiedzy, która była bardzo pielęgnowana przez naszych przodków.
Ludzie coraz to częściej i otwarciej mówią o wszech otaczającej nas Energii – najczęściej zwanej Praną lub orgonem, ale nie o nazwy tutaj chodzi a o badanie, praktyczne zastosowanie i polepszanie naszego ziemskiego życia.
Wszyscy doskonale pamiętamy, jak to na lekcjach przyrody uczono, że życie na naszej planecie jest możliwe dzięki potężnej, kosmicznej gazowej kuli unoszącej się w bezkresie kosmosu – Słońcu.
Oczywiście nie ma w tym nic złego, jednakże chcę zauważyć, że nasi przodkowie podchodzili do sprawy trochę inaczej.
Słońce nie było tylko gazowym, wybuchającym olbrzymem a Istotą, żywą posiadającą świadomość, do której odnoszono się z respektem, miłością i szacunkiem.
Zauważono, że jak z każdą żywą istotą i ze Słońcem można wchodzić w szczególnego rodzaju interakcje, jedną z nich jest właśnie patrzenie w Słońce.
Z naszej gwiazdy od milionów lat płynie nieprzerwanym strumieniem energia, oczywiście daję nam ona ciepło i światło jednak nie są to jedyny właściwości.
Jeśli będziemy się z nią odpowiednio odnosić, szybko zauważymy budzące się w nas nowe wspomnienia, umiejętności a przede wszystkim wiedzę.
Zmieniamy się.
Czujemy się lżejsi, szczęśliwsi… bezpieczniejsi.
To wszystko za sprawą prostego rytuału dostępnego dla każdego a jedyną cenę, jaką trzeba za niego zapłacić to odpowiednie podejście.
Przejdę teraz do szczegółów patrzenia.
Patrzenie w słońce-praktyczne wskazówki
Najważniejszą kwestią jest odpowiednia pora dnia.
Możemy się patrzeć, tylko jeśli Słońce znajduje się nisko nad horyzontem, najlepiej, jeśli jest to godzinę przed zachodem lub w trakcie wschodu.
Promienie słoneczne są wtedy przerzedzane przez atmosferę i nie ma ryzyka, że poranimy oczy.
W przeciwnym wypadku możemy trwale uszkodzić wzrok, tak więc nie igrajmy z naturą.
Stajemy bosymi stopami na odkrytej ziemi, robimy parę głębokich oddechów dla wyciszenia umysłu i zaczynamy wpatrywanie w Słońce.
Zaczynamy od 10 sekund i każdego dnia robiąc dokładnie tak samo, dodajemy kolejne 10 sekund.
Tak możemy dojść do pełnego nasłonecznienia ciała – krew potrzebuje 45 minut, aby okrążyć organizm.
Podczas patrzenia naświetlamy nasze krwinki i stajemy się dosłownie istotami światła.
To wszystko jest tak banalne, że człowiek odruchowo szuka jakichś kruczków, mimo to tak to właśnie wygląda.
Nie ma tu jakiś specjalnych mantr, zaklęć, specyficznego ułożenia dłoni czy ciała.
Wystarczy tylko to.
Jednak musimy przy tym rozwijać naszą świadomość.
Nie podchodzimy do Słońca jak do rzeczy, którą można wykorzystać, a dosłownie jak do rodzica, ojca, który zawsze czuwa, zawsze jest i ochrania – właśnie takie jest nasze Słońce.
Przemyślmy to bardzo głęboko naszymi sercami i właśnie z sercem podchodźmy do praktyki.
Co do miejsca to oczywiście najlepsze jest łono natury, ale i również można w butach w środku betonowej dżungli – jednak trudniej tam się wyciszyć.
Zauważmy, że kiedy patrzymy się w tych odpowiednich porach to Słońce, nasza głowa i zawarta w niej szyszynka tworzą linię prostą.
Mistyczny organ, który to skutecznie jest neutralizowany przez koncerny farmaceutyczne, pobudza się, regeneruje i odżywa.
Od wieków wiadomo, że ten niewielki narząd w środku naszej głowy jest swoistym okiem na niezwykłą rzeczywistość otaczającą każdego z nas.
Poszerza się nasza świadomość, lepiej czujemy i widzimy.
Stajemy się niesamowicie wyczuleni na piękno otaczającego nas świata.
Lepiej śpimy, stajemy się pogodniejsi i odczuwamy mniejszy pociąg do jedzenia.
Nie ma w tym nic niezwykłego, ponieważ podczas patrzenia przyjmujemy energię w krystalicznie czystej postaci.
Polepsza się widzenie aury, a dla tych, co tego jeszcze nie potrafią, to jest to świetny początek ku widzeniu.
I mógłbym tak pisać w nieskończoność, jednak korzyści płynące z tej praktyki skrócę do tych paru prostych słów: stajemy się szczęśliwsi.
Wszechświat skrywa niezliczone tajemnice.
Dzisiaj system, który opiewa naszą planetę, robi wszystko, co może abyśmy zapomnieli, kim naprawdę jesteśmy – połączoną ze wszystkim, co jest przepełnioną życiem istotą.
I tak jak ogromna jest przestrzeń kosmiczna, tak i my mamy jeszcze wiele, wiele do odkrycia.
Pamiętajmy, że gorsze od braku wiedzy jest brak chęci do zadawania pytań, a mnie właśnie pytanie „Kim jestem?” – doprowadziło do tego bardzo głębokiego kontaktu z naszą Gwiazdą, do czego Was szczerze i gorąco zachęcam.
*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.
https://www.youtube.com/watch?v=6i-6KhWSlCk
Autor: Dariusz Dobrzański youtube: Zwiastun Świtu