SOJA – WCALE NIE TAKA ZDROWA JAK JĄ OPISUJĄ

Soja została rozreklamowana przez przemysł spożywczy jako produkt, który dostarcza nam wiele korzyści zdrowotnych. Białko sojowe traktowano jako super żywność, która może zastąpić mięso, nakarmić świat i uratować środowisko. W końcu, co może być złego np. w niewinnym mleku sojowym lub tofu? Czy przez lata karmiono nas wieloma kłamstwami?

Wysokobiałkowa żywność

Soja to wysokobiałkowa żywność, którą można gotować i jeść na różne sposoby.

Z jej ziaren wytwarza się m.in. mąkę sojową, mleko oraz olej – używane do gotowania lub jako składnik wielu produktów spożywczych przeznaczonych głównie dla wegan, wegetarian oraz osób z alergią pokarmową na białko zwierzęce.

Soja jest wykorzystywana również do produkcji białka sojowego w proszku, a także suplementów diety – izoflawonów sojowych.

soja.jpg
foto.123rf.com

Ma niską zawartość tłuszczów nasyconych i wysoką zawartość białka, witaminy C i kwasu foliowego.

Jest również dobrym źródłem błonnika, wapnia, żelaza, magnezu, fosforu, potasu i tiaminy, dlatego też ze względu na zawartość tych składników odżywczych, stała się produktem tak uwielbianym przez osoby ceniące zdrowe odżywianie.

Problem w tym, że soja wcale nie jest taka zdrowa, jak to się może niektórym wydawać.

Goitrogeny, izoflawony i spółka

Soja zawiera duże ilości goitrogenów – związków, które hamują zdolność tarczycy do prawidłowego wykorzystywania jodu, co może prowadzić do problemów z niedoczynnością tarczycy.

W innym badaniu naukowcy odkryli, że kobiety, które jadły soję, miały większą szansę na podwyższony poziom hormonu stymulującego tarczycę (TSH), który może oznaczać niedoczynność tarczycy.

zaburzenia-tarczycy.jpg
foto.123rf.com

W obfitych ilościach w soi występują także inhibitory trypsyny – białka, które hamują trawienie i wchłanianie składników odżywczych oraz kwas fitynowy, który jest kwasem organicznym i podobnie jak inhibitory trypsyny występuje w dużych ilościach w soi.

Fityniany są obecne w zewnętrznej części wszystkich nasion soi i blokują wchłanianie ważnych minerałów, takich jak wapń, magnez, żelazo, a zwłaszcza cynk.

Kwas fitynowy jest również bardzo drażniący dla przewodu pokarmowego.

Produkty sojowe są także obfitym źródłem fitoestrogenów (związków organicznych zawartych w roślinach, które działają w organizmie ludzkim na podobieństwo estrogenów).

Fitoestrogeny w soi zawierają flawonoidy, głównie izoflawony genisteinę i daidzeinę, które skutecznie podnoszą poziom estrogenów i tym samym obniżają poziom testosteronu.

Nieprawidłowy poziom estrogenów ma niszczące skutki dla mężczyzn i kobiet, a także dzieci i noworodków.

U mężczyzn niewłaściwa równowaga testosteronu do estrogenu może prowadzić do obniżenia popędu seksualnego, gromadzenia tłuszczu w talii i utraty energii, wytrzymałości i męskości, a nawet rozrostu piersi (ginekomastia).

otyłość-brzuszna.jpg
foto.123rf.com

U kobiet zaś może zaburzać płodność i narażać na ryzyko rozwoju raka piersi, zaś u niemowląt (zwłaszcza płci męskiej) powodować nieprawidłowości rozwojowe i problemy z dojrzewaniem płciowym.

Zagrożenie opisane  w badaniach

Bezpieczeństwu stosowania soi i jej skutkom zdrowotnym poświęcono wiele badań.

Oto kilka najważniejszych wniosków, jakie z nich wyciągnięto:

  • Badanie z 1991 roku wykazało, że jedzenie tylko 2 łyżek stołowych na dzień prażonych i marynowanych ziaren soi przez 3 miesiące, u zdrowych osób, które otrzymywały odpowiednią dawkę jodu w diecie, powodowało zahamowanie czynności tarczycy z objawami złego samopoczucia, zaparcia, senności i tworzenia się woli.

 

  • W jednym z badań sześć kobiet przed menopauzą z normalnymi cyklami miesiączkowymi otrzymywało dziennie 45 mg izoflawonów sojowych w tabletkach, co odpowiada to tylko 1-2 szklankom mleka sojowego lub 1/2 szklanki mąki sojowej! Po zaledwie miesiącu wszystkie kobiety doświadczyły opóźnień miesiączki.

 

  • Stwierdzono, że fitoestrogeny pochodzenia dietetycznego dostarczane do organizmu w postaci pokarmów sojowych, mogą zakłócać pracę układu hormonalnego, powodując u kobiet skutki podobne do przyjmowania tamoksifenu – leku antyestrogenowego podawanego kobietom z rakiem piersi.

 

  • Ustalono, że fitoestrogeny sojowe spożywane w diecie nawet w niskich stężeniach, stymulują komórki do rozwoju raka sutka u kobiet.

 

  • Izoflawony sojowe stymulują rozrost istniejącego raka piersi.

 

  • 10 mg izoflawonów sojowych podawanych szczurom raz dziennie już po 3 tygodniach stłumiło u nich prawidłowe działanie osi przysadka mózgowa – tarczyca.

 

  • Badania naukowe wykazały, że rozwijający się męski płód, który jest narażony na fitoestrogeny soi, może cierpieć na większą podatność na raka prostaty w późniejszym życiu. U dziewczynek natomiast dochodzi do znacznie przyspieszonego dojrzewania płciowego.

Warto również podkreślić, że uprawy soi należą do jednych z najbardziej destrukcyjnych dla naszej planety.

soja-opryski.jpg
foto.123rf.com

Nie tylko wyjaławiają glebę ze składników mineralnych, ale są masowo opryskiwane pestycydami i prawie w całości modyfikowane genetycznie (według Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych w 2014 roku aż 94 proc. gruntów uprawnych soi w USA obsadzano nasionami genetycznie modyfikowanej soi).

To kolejny powód, by trzymać się z daleka od soi i chronić przed nią siebie i środowisko.

Azjatycki mit

Skąd się więc wziął mit o cudownych właściwościach soi?

Otóż przybył do nas wraz z medialną nagonką prosto z Azji.

Ile razy słyszałeś, że Azjaci regularnie spożywają duże ilości soi, dzięki której żyją zdrowo i dłużej niż inni mieszkańcy naszej planety?

Cóż, to po prostu mit rozpropagowany przez media, które na zlecenie przemysłu spożywczego, musiały zachęcić nas do konsumpcji produktów sojowy i na czyimś przykładzie sprawić, byśmy uwierzyli w jej korzyści zdrowotne.

Jeśli zapytasz azjatycką rodzinę o spożycie soi, to okaże się, że nie jedzą jej wcale tak dużo.

Azjaci tradycyjnie jedzą małe ilości soi i w większość spożywają ją w postaci sfermentowanej, takiej jak natto, miso lub tempeh.

soja.jpg
foto.123rf.com

Dlaczego tylko w takiej postaci?

Odpowiednio sfermentowane ziarna soi zwykle tracą duże ilości szkodliwych substancji (np. fitynianów).

Kiedy nie używają sfermentowanej formy soi, zazwyczaj podają ją w zupach rybnych, ponieważ taki bulion jest bardzo bogaty w minerały i nieco przeciwdziała toksycznemu działaniu soi.

Dlatego, jeżeli chcemy spożywać soję to tylko w umiarze i pod jej sfermentowanymi postaciami – natto, miso, tempeh i wysokiej jakości sosy sojowe bez zbędnych dodatków.

Z pewnością należy wystrzegać się wszelkich parówek sojowych, kotletów sojowych, ciasteczek, twarożków, jogurtów, mleka itp. stworzonych z soi, a już bezwzględnie nie wolno podawać ich dzieciom, nastolatkom i kobietom w ciąży.

Czytaj także: AMARANTUS – SUPER ODŻYWCZE PRAZBOŻE

WSPARCIE NIEZALEŻNYCH PORTALI

*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.

P.S. Informacje przedstawione w artykule nie są pisane przez lekarza. Mają charakter informacyjny i nie stanowią fachowej porady medycznej. Wszelkie rady, które są na mojej stronie, stosujesz wyłącznie na własną odpowiedzialność.