SZKOŁA I SYSTEM EDUKACJI = EDUKACYJNE WIĘZIENIE

Szkoła i system edukacji to swego rodzaju edukacyjne więzienie. Urodziłeś się na tym świecie, nadano Ci imię, powiedziano kim jesteś i wepchnięto w tryby systemu, który wiedział jak zająć się twym świeżo narodzonym mózgiem.

Początkiem oczywiście był moment, w którym dowiedziałeś się o swej odmienności – ktoś był Jasiem, ktoś Małgosią, więc i ty stałeś się (tu wstaw dowolne, np. Markiem).

Na starcie nie reagowałeś na to słowo – ktoś je w kółko powtarzał, ale nie przynosiło to rezultatów.

Wszystko się zmieniło, gdy jednocześnie zaczęto podsuwać Ci pod nos jedzenie – połączyły się neurony, a Ty rozpocząłeś swą przygodę z tresurą.

Wypowiedziane przez rodziców słowo, zwracało Twoją uwagę – i oczywiście, Twoją buzię, w kierunku jedzenia.

Potem była dalsza nauka – poznałeś już kto Cię karmi, więc zrozumiałeś, że musisz tych osób słuchać.

Co za tym idzie – wszystko, co mówili, było brane za prawdę.

Stali się Twoją wyrocznią.

Od tamtej pory (nawet jeśli minęło kilkadziesiąt lat), Ty wciąż słuchasz innych jako ekspertów.

Gdy ktoś podniesie głos – kulisz się i przepraszasz, gdy ktoś pochwali – prężysz się jak małpka w cyrku.

Tym po części się staliśmy – małymi dziećmi, które mimo że dorosłe, wciąż boją się oceny innych.

Oczywiście wpływ rodziców to tylko mała część większego procesu, przecież niedługo po tym jak dowiedziałeś się o swoim imieniu, poszedłeś do szkoły.

Spędziłeś tam kilkanaście lat życia, a nie było to miejsce zgoła radosne!

Zostałeś wtłoczony w pewne ramy, a jeśli nie chciałeś się dopasować – ach, szkoła miała swoje sposoby, by Cię zmusić.

Pamiętajmy, że byli tam oprawcy, którzy swoje narzędzia skrzętnie wykorzystywali – kto z nas nie pamięta skrzywionych psychicznie nauczycieli, którzy pastwili się nad uczniami.

Wiadomo, że nie wszyscy – należy jednak uświadomić sobie, że nawet jeśli nie zawsze chcieli tacy być, to wpływ środowiska robił swoje.

A środowisko?

Szkoła niewiele różni się od więzienia.

edukacyjne-więzienie.jpg
Edukacyjne więzienie foto.123rf.com

Może uczniowie nie tatuują sobie specyficznych symboli na ciele, ale i tak każdy próbuje wyrazić swoją odmienność lub przynależność do danej subkultury – poprzez ubiór, fryzurę, zachowanie czy słownictwo.

Jeśli ktoś zmusza nas do tego, byśmy byli identyczni, zawsze będziemy próbować się wyróżnić.

Czasem oczywiście ktoś zarządzi, że wszyscy mają nosić mundurki – czy nie przypomina to ‘pasiaków’?

Czyż nauczyciele nie są łudząco podobni do strażników, zezwalając na wyjście do łazienki, lub wręcz przeciwnie – zakazując tego, bo przecież będzie od tego przerwa?

Czy dzieci są wolne, jeśli przez 45 minut muszą siedzieć w ławce, słuchać poleceń, nie rozmawiając, nie jedząc, nie myśląc?

W tym właśnie najgorsze więzienie – w braku myślenia.

Szkoła uczy nas powtarzania faktów (które faktami nie są), klepania formułek, cytowania encyklopedycznych zdań… po to tylko, byśmy nigdy nie zaczęli się nad nimi zastanawiać.

Ogrom danych jest tak przytłaczający, że wkrótce stajesz się robotem, który mówi to, co zostało mu przedstawione, nie analizując tego, pod żadnym kątem.

Lewa półkula mózgu pracuje na najwyższych obrotach, prawa – która za twórczość odpowiada, siedzi uśpiona.

Tzn. próbuje, bo przecież dzieci chcą się bawić, malować, rysować, eksplorować.

W zamian za to, dostają przymus siedzenia godzinami, w ciszy słuchając poleceń innych osób.

Na szczęście nie musi tak być.

Rodzice, którzy są świadomi odpowiedzialności za wychowanie dzieci, mogą wykorzystać nauczanie domowe.

Jeśli nie jest to łatwe dla pojedynczej matki, czy rodziny – mogą łączyć się w grupy, gdzie inni, myślący podobnie – zorganizują czas tak, by jedna osoba zajmowała się kilkorgiem dzieci.

Wszystko jest do zrobienia, tylko czas uświadomić sobie, że system jest jaki jest – a to nasza bierność sprawia, że na nas żeruje.

To my oddajemy się w jego ręce, zdając sobie sprawę, że jest podły i bezduszny.

Jasne, że jest!

Człowiek nie jest tam najważniejszy – ale to my musimy sobie uświadomić pewne rzeczy.

To my tworzymy ten świat, a szkoły takie, jak Szczetienina pokazują, że można działać inaczej!

Działajmy, bo jeśli nie będziemy – ktoś powie nam jak żyć i gdzie dzieci posyłać.

WSPARCIE NIEZALEŻNYCH PORTALI

*Niebieską czcionką oznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.