ZDROWE ODŻYWIANIE – CO TO WŁAŚCIWIE DZIŚ ZNACZY?

Zdrowe odżywianie – co to oznacza? Jem zdrowo, czyli jak? Czy dzisiejsze zdrowe odżywianie jest przejawem dbania o zdrowie, czy życia zgodnego z trendem i aktualną modą?

Zewsząd docierają do nas informacje o zasadach zdrowego odżywiania się, nowych dietach, czy to odchudzających, czy leczniczych, nowych zaleceniach, często bardzo ze sobą sprzecznych.

Atakują nas również wiadomości o masowo stosowanej w pożywieniu chemii i modyfikacjach genetycznych produktów.

Jak się w tym odnaleźć, w co wierzyć, a przede wszystkim, co jeść, by i zachować zdrowie i nie utonąć, a nawet nie zwariować od nawału faktów i złotych rad?

Dieta bezglutenowa, dieta wysokobiałkowa, dieta bezcukrowa, dieta tłuszczowa, głodówki, dieta kaszowa, owocowa-warzywna, czy sokowa, każda z nich niewątpliwie zawiera dla nas cenne informacje i ma swoje mniejsze, bądź większe zalety.

Nie sposób jednak całe życie żyć na diecie.

Nie jest to naturalne i myślę, nie jest to zdrowe.

zdrowe-odżywianie.jpg
Dietetyczne dylematy foto.depositphotos.com

Każda dieta wiąże się z wyrzeczeniem i o ile na jakiś czas jest to wskazane, tak długofalowo raczej nie.

Pamiętajmy, że eliminując coś na stałe z naszej diety, skutecznie oduczamy nasz organizm radzenia sobie z przetwarzaniem owego składnika.

Mam tutaj na myśli przede wszystkim gluten.

Po dłuższym czasie diety bezglutenowej nasz organizm dostając porcję glutenu, będzie miał naprawdę duży kłopot z poradzeniem sobie z nim.

Może więc, zamiast całkowicie eliminować go z naszego pożywienia, po prostu ograniczmy jego spożycie?

Ponadto nasz organizm, jak dobrze wiemy, jest bardzo różnorodną, złożoną, naturalną machiną i tak samo potrzebuje złożonego, różnorodnego pokarmu.

Nasz język odczuwa pięć smaków, każdy z nich jest nam potrzebny, nie tylko, by nasycić nasze potrzeby degustacji smakowych.

Nasz organizm, by funkcjonować, potrzebuje wody, białka, tłuszczy, cukrów, całej rzeszy mikroelementów i witamin, one wszystkie są nam potrzebne, by móc zachować zdrowie.

Ponadto przyswajanie jednych, zależy od obecności drugich.

Potrzebujemy, zatem odżywiać się kompleksowo.

Jak to zrobić?

Nie jesteśmy w stanie, na całe szczęście, codziennie robić sobie pomiarów zapotrzebowania naszego ciała i otrzymywanych z danego pożywienia składników.

Nie musimy też tego robić.

Ten pomiar dokonuje się samoczynnie.

Jedyne, czego potrzebujemy, to słuchać podszeptów naszego ciała.

Nasz organizm, pod warunkiem, że nie jest opanowany przez grzyby i pasożyty, wysyła nam sygnały o tym, czego mu brakuje, co potrzebuje, byśmy mu dostarczyli.

W sposób całkowicie intuicyjny sięgamy po potrawy, które nam to zapewniają, tak łączymy składniki, smaki, właściwości, by stworzyć kompozycje idealne dla naszego ciała.

Mamy tę mądrość w sobie, tylko niestety totalnie nie dopuszczamy jej do głosu.

Jeżeli mamy apetyt na wędzoną rybę, to ją jedzmy, jeżeli cały dzień chodzi za nami jabłko, to je schrupmy, jeżeli leci nam ślinka na sam zapach botwinki, to ją sobie zaserwujmy.

I tak z całą resztą, nawet ze słodyczami.

Gluten, cukier, tak w 100% zgodzę się z tym, że w dużych ilościach są one dla nas szkodliwe i powinniśmy uważać na ich spożycie, tym bardziej że są składnikami większości przetworzonych produktów, czy dań przez nas gotowanych: pierogi, makarony, naleśniki, ciasta, ciasteczka, desery, kanapki, domowe przekąski, a zwłaszcza te przekąski na szybko kupowane w sklepie.

Będąc zmęczonym, pozbawionym energii wchodząc do sklepu, odruchowo sięgamy po batona nafaszerowanego toną cukru, tłuszczu i szkodliwej dla nas chemii.

Pamiętajcie, nigdy nie chodźcie głodni na zakupy!

Każdy market, czy to ten potężny, czy mały, osiedlowy, zorganizowany jest tak, by nas wabić układem produktów, planem promocji, kolorami, zapachami i sami artykułami.

Wchodząc głodni, dążmy do zaspokojenia głodu, wpada nam wówczas w ręce dużo większa ilość jedzenia, niż normalnie byśmy zakupili, wybieramy jedzenie o dużej zawartości cukru, energetyczne, koszerne niekoniecznie dla nas zdrowe, wrzucamy do koszyka te produkty, które przyciągną jako pierwsze nasze spojrzenie i tu działa magia kształtu, koloru, przyciągającego wzrok napisu, i oczywiście reklamy, która zakodowana jest głęboko w naszej podświadomości.

Nie oszukujmy się, że jesteśmy ponad to.

Owszem, możemy być, ale wówczas gdy jesteśmy w pełni świadomi tego, co się z nami dzieje, gdy dokonujemy przytomnych, konstruktywnych wyborów.

Będąc najedzeni, nie dajemy rządzić sobą naszym niezaspokojonym potrzebom, a jak zapewne wiemy, zaspokojenie głodu jest jedną z podstawowych, a tym samym najsilniejszych potrzeb naszego ciała.

Nie znaczy to, że mamy nie zjeść tego batona.

Możemy go zjeść, zwłaszcza jak czujemy, że spada nam poziom cukru we krwi, a dzieje się tak w pewnych życiowych sytuacjach, momentach.

Możemy to jednak zrobić świadomie, mając wówczas zadowolenie, a nie wyrzuty sumienia.

Możemy świadomie wybrać mniejszego batona, o lepszym składzie, ale takiego, na jaki nasz organizm ma ochotę, zjeść go czując jego smak, wiedzieć, dlaczego nam się go chciało, mając świadomość tego, że nie jest on zdrowy dla naszego ciała i prawdopodobnie dodamy pracy naszej wątrobie i śledzionie.

Mamy jednak na tę chwilę powód, który wznosi się ponad inne.

Akceptujemy to.

Taki proces wewnętrzny, taki wybór jest dbałością o siebie i pogłębia naszą znajomość swojego własnego ciała i sił nim rządzących.

Tak podchodząc do sprawy, wyczuwamy kiedy i jakie mamy zachcianki, jak czujemy się po zjedzeniu różnych rzeczy, co nam bardziej, a co mniej służy.

Dokonujemy wyborów świadomie, ze spokojem, radością i akceptacją.

Wówczas nasz przykładowy batonik, nie zaszkodzi nam.

Dużo gorsze byłoby pochłonięcie go nieświadomie z ukrytymi pod skórą wyrzutami sumienia, które często doprowadzają do słodyczowej lawiny.

Jest to jeden ze sposobów radzenia sobie z emocjami, zajadanie.

Świadomość swoich emocji daje nam pole do świadomego wyboru sposobu obchodzenia się z nimi.

Blokowanie silnej potrzeby, czy zmuszanie się do zjedzenia zamiennika, który nam nie smakuje, też na nic się zda.

Piękno i zdrowie leży też w zaakceptowaniu swoich słabości.

Nie musimy być idealni.

Śmiało możemy czasem zjeść czekoladę, deser lodowy, czy smażoną potrawę, jednocześnie zachowując swe zdrowie.

Zdrowe odżywianie bowiem to nie tylko zdrowe produkty, ale i szczera radość z ich spożywania, to przyjemność jedzenia, to odżywianie się w zgodzie ze sobą samym.

Podchodźmy zatem do tematu jedzenia spokojnie, bez stresu, czy fiksacji.

Jedzenie jest przecież naturalną częścią naszego bycia.

Nie róbmy z jedzenia czegoś, wokół czego kręci się nasze życie.

Jemy przecież po to, by żyć, a nie odwrotnie.

Co nie znaczy też, że mamy dać sobie niepohamowane przyzwolenie na wszelkie nasze zachcianki i słabostki.

Umiar i harmonia w różnorodności to recepta na zdrowe odżywianie.

Możemy, szanując nasze ulubione smaki dokonać zamiany pewnych produktów.

Cukier biały możemy wysłać na urlop, a zaprosić do domu dobrej jakości cukier trzcinowy, miód, syrop z agawy, klonowy, czy z daktyli.

Ukochana przez nas od lat biała mąka również ma wielu potencjalnych zastępców: mąka orkiszowa, kokosowa, żytnia, kukurydziana, jaglana, czy gryczana.

Bazą pysznych deserów możemy uczynić daktyle, czerwoną fasolę, ciecierzycę, czy orzechy.

Przy takim odżywianiu, mały skok w bok na cywilizacyjny smakołyk nie będzie grzechem śmiertelnym.

Pośmiejmy się czasem ze swych słabości, a może się okazać, że zaczną niepostrzeżenie znikać.

Czym mocniej bowiem skupiamy swoją uwagę na tym, by czegoś nie robić, tym bardziej nas to kusi i absorbuje.

Nabierzmy dystansu i polotu.

Przypomnijmy sobie jedno z praw Huny: ENERGIA PODĄŻA ZA UWAGĄ.

Taka sytuacja, macie ogromną ochotę na coś słodkiego, pół dnia chodzicie i walczycie ze sobą, jesteście źli, spięci, toczycie ciągłą walkę.

Ciało się męczy, nie funkcjonuje prawidłowo.

Skupia swoją uwagę ciągle na niezaspokojonym braku.

I druga odsłona tej sytuacji, jecie jedną kostkę czekolady delektując się jej smakiem, w zadowoleniu.

Zaspokoiliście swoją potrzebę.

Zaspokojeni żyjecie aktywnością dalszego dnia.

Bez rozproszenia. W rozluźnieniu. Co jest zatem zdrowsze?

I jeszcze jedno, z czego warto zdać sobie sprawę, jedzenie, które doskonale sprawdza się dla mieszkańców ciepłych krajów, niekoniecznie będzie dobre i dla nas, gdyż żyjąc w raczej chłodnym klimacie, potrzebujemy dostarczać pożywienia, które nas ogrzeje.

Nie bez powodu pożywienie naturalnie rosnące w tropikach jest zupełnie odmienne od pożywienia naszego regionu.

Nauczmy się siebie, swoich smaków, umiejętnego dobierania składników, bawmy się gotowaniem.

Nie bójmy się eksperymentować, twórczo, kreatywnie z nutą szaleństwa tworzyć naszego pożywienia.

zdrowe-odżywianie.jpg
Kuchenne eksperymenty foto.depositphotos.com

Nie dajmy się rutynie.

Nie dajmy się wyćwiczonym przepisom, teoriom, zostawmy miejsce na podszepty naszej intuicji, na potrzeby i zachcianki naszego ciała, zostawmy pola naszej wyobraźni.

Nie znaczy to, że mamy twórco spędzać całe dnie w kuchni.

Bogate, fantazyjne posiłki naprawdę nie muszą być czasochłonne.

I tak jak wcześniej już wspomniałam, gdy bardzo sobie czegoś odmawiamy, mimo że ciało krzyczy o ten składnik.

To raz, że zmuszamy się do czegoś i robimy sobie krzywdę.

Dwa, mamy potrzebę, na którą jesteśmy ślepi.

Nasza natura jest taka, że drąży, drąży, aż zaspokoi swą potrzebę.

Jeżeli nie tak, to inaczej.

Czasem posuwa się do naprawdę zawiłych, podstępnych i nieprzewidywalnych sposobów.

Tak więc odmawiając sobie usilnie tej czekolady, będziemy ciągle coś podjadać, próbując wytrwać w naszym postanowieniu, w efekcie czego objemy się, a i tak będziemy odczuwać „głód”.

I gwarantuję Wam, że przyjdzie moment, gdy zjecie tę czekoladę, i wtedy zazwyczaj nie będzie to kawałek a porządny kawał apetycznej czekolady, którą po prostu pochłoniecie w minutę.

Tak więc odmową jedynie odkładamy to w czasie, zazwyczaj podczas którego się męczymy.

Mówiąc prosto, znęcamy się nad sobą, robiąc sobie większą krzywdę, aniżeli zjedlibyśmy tę kostkę, czy dwie dobrej jakości czekolady.

Tak na marginesie, czekolada dobrej jakości, nawet nie jest produktem, którego musimy sobie odmawiać.

Warto jest zatem najpierw spojrzeć, czy istnieją zdrowe wydania produktów, które wiemy, że należałoby ograniczyć.

Jasne, że by zmierzyć się ze szkodzącymi nam nawykami i zmienić je na nowe potrzebujemy samozaparcia i silnej woli, możemy to jednak zrobić płynnie i stopniowo, zamiast radykalnie i drastycznie.

I pamiętajmy, nawet najzdrowsza rzecz na świecie, jeżeli jest przez nas jedzona bez przyjemności, jeżeli nam nie smakuje, nie służy nam wcale!

Złapmy w tym wszystkim środek.

Jedzmy różnorodnie to, o co prosi nasze ciało, co jest jak najmniej przetworzone, ze sprawdzonego źródła i przede wszystkim obserwujmy siebie, co nam służy, a co nie.

Po jakim jedzeniu nasze ciało czuje się dobrze, jest pełne energii, silne i żywotne, wówczas to będzie to, co jest dla nas najzdrowsze.

I taka osobista dygresja na koniec.

Dziś i słusznie tak wiele uwagi poświęca się dbaniu o zwierzęta, szerzeniu niejedzenia mięsa, tym samym jednak wzmagając masową produkcję roślin.

Z roślinami zaczynamy postępować tak, jak ze zwierzętami.

Rośliny też żyją.

Według niektórych przekazów świat roślin w swej świadomości jest dużo bardziej rozwinięty aniżeli świat ludzi.

Mam wrażenie, że popadamy ze skrajności w skrajność, tworząc kolejne mody, trendy i restrykcje.

Trzyma nas to w nieustannym więzieniu nakazów, zakazów, wzmaga w nas ocenę świata i innych ludzi, poczucie wyższości, a przede wszystkim odcina od naszej intuicji i naszej natury.

Podpatrzmy czasem zwyczaje i sposób życia rdzennych Indian, Oni mimo spożywania roślin i mięsa, potrafili (i na szczęście część nadal potrafi) żyć i w zgodzie z naturą i z samym sobą.

Wiedzieli (wiedzą) jak żyć i odżywiać się zdrowo.

WSPARCIE NIEZALEŻNYCH PORTALI

*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.